Po ostatnim spotkaniu w ramach Akademii Zarządzania Sportem warto zadać dwa aktualne i istotne w polskim kontekście pytania, dotyczące finansowania sportu wyczynowego.
Wydarzenie dotyczyło mechanizmów finansowania sportu i pierwsze pytanie dotyczy ściśle tego aspektu.
Na sytuację finansową związków sportowych w Polsce, z kilkoma wyjątkami, bardzo duży wpływ mają środki publiczne, dystrybuowane przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. Nawet związki, które wydają się dobrze radzić sobie w pozyskiwaniu sponsorów i szukaniu różnych źródeł przychodu bez środków „ministerialnych” mogłyby zostać niemal sparaliżowane.
Tymczasem obecnie funkcjonujący algorytm podziału środków finansowych określony jest jedynie w odniesieniu do sportu wyczynowego. Już wcześniej był on krytykowany przez same związki (np. w badaniu Fundacji Idea Rozwoju), za jego sprawiedliwość czy przewidywalność. Natomiast żadnego algorytmu nie ma w odniesieniu do podziału środków na promocję sportu wśród dzieci i młodzieży. Sytuacja w Polsce wygląda pod tym względem podobnie do Słowacji i Węgier. O ile istnieje niby jakiś algorytm podziału środków, nie wpisują się w niego różne zadania, z których te środki są dystrybuowane.
Próbę wdrożenia przejrzystego podziału środków dla związków podjęła Austria, gdzie pula środków przeznaczonych dla działalność związków jest dysponowana na bazie pojedynczego algorytmu (m.in. uwzględniającego „wskaźnik historyczny”, zasięg dyscypliny, liczbę dzieci ćwiczących dyscyplinę w klubach). Pytanie zatem brzmiałoby:
Czy w Polsce można wdrożyć system podziału środków publicznych na sport wyczynowy oparty na pojedynczym algorytmie?
Odpowiedź nie jest oczywista. Najłatwiej chyba wymienić kilka pytań nasuwających się w kontekście wdrożenia podobnego systemu:
- jak porównać wartość sukcesów sportowych w różnych dyscyplinach?
- skąd wziąć wysokiej jakości dane w trudniej mierzalnych obszarach (np. opisujące efektywność działań w obszarze sportu powszechnego)?
- czy „twardy” system nie zmniejszy szans na sukces polityki sportowej w dłuższym okresie np. wyrzucając poza nawias finansowania związki, które mają „gorszy rok”?
- jak wyznaczyć wagę wskaźników uwzględnionych wskaźników?
- jakie powinny być to wskaźniki?
I w tym momencie przechodzimy do drugiego pytania, jeszcze bardziej prowokującego, czyli:
Po co nam w ogóle sport wyczynowy?
Pod koniec swojej prezentacji Veerle de Bosscher z Uniwersytetu Vrije w Brukseli zasugerowała, że decyzje dotyczące finansowania sportu wyczynowego powinna poprzedzić analiza, czego, jako państwo, oczekujemy od sportu. Jaki wpływ społeczny chcemy osiągnąć poprzez sport wyczynowy? W moim przekonaniu takiej dyskusji w Polsce brakuje, nie zastanawiają się nad tym politycy, dziennikarze, nie myślą kibice, co wynika m. in. z tego, że nieprzejrzyste są dla nich mechanizmy finansowania sportu ani całkowita wysokość wsparcia finansowego udzielanego konkretnym związkom.
Podobna refleksja ma natomiast miejsce na szczeblu samorządu, gdzie informacja o wsparciu klubu sportowego (np. w formie zlecenia realizacji jakiegoś zadania publicznego) budzi znaczne emocje. Podnoszone jest pytanie, czy wsparcie prywatnego klubu piłkarskiego nie jest zmarnotrawieniem pieniędzy i jaki jest zwrot z zainwestowanych w niego środków.
Na szczeblu lokalnym łatwiej zrozumieć, że wydatki poniesione na sport wyczynowy nie zostaną poniesione na inne inwestycje, które mogą oddziaływać na jakość życia mieszkańców. Przykład takiej niedawnej dyskusji to Katowice i finansowanie GKS Katowice – klubu bardzo mocno wspieranego przez miasto, które jest też jego większościowym właścicielem. Widząc, jak kosztowny jest sukces sportowy w piłce nożnej miasto właśnie stawia na nowy system oceny działalności jego sekcji:
Nową strategią dla klubu ma być system 4-4-2. Sekcje będą rozliczane w 40 procentach z wyników, w 40 procentach ze szkolenia młodzieży i w 20 procentach z pozyskiwania sponsorów. Urzędnicy chcą jednak, by większa pula pieniędzy szła na finansowanie szkolenia wychowanków
Zdaje się to bardzo zasadne, bo pokazuje, że sport wyczynowy musi prowadzić do efektów poza boiskiem czy bieżną, żeby w ogóle móc uargumentować jego wsparcie finansowe.
Wpływ społeczny to termin charakteryzujący różne te różne zmiany dokonujące się w rezultacie jakiejś interwencji, np. inwestycji w sport wyczynowy. Kluczowa w jego analizie jest relacja przyczynowo-skutkowa.
de Bosscher wraz z De Rycke (2019) podsumowali potencjalny (pozytywny i negatywny) wpływ społeczny sportu wyczynowego, który analizowano we wcześniejszych badaniach. Na tej bazie wyodrębnili 10 głównych kategorii wpływu społecznego sportu wyczynowego: równość społeczna i włączenie (integracja) społeczne, wspólna tożsamość i duma (np. narodowa), etyczność i fair play, dobre samopoczucie i pasja, fani i atrakcyjność medialna, prestiż międzynarodowy i wizerunek, umiejętności zawodników i jakość ich życia, uczestnictwo w sporcie i wpływ na zdrowie, sponsorzy i aktywność komercyjna, lokalna konsumpcja i uwarunkowania do życia. Uwaga – nie oznacza to, że sport wyczynowy oddziałuje w tych kategoriach pozytywnie – jest to raczej mapowanie potencjalnego wpływu, czyli co może się zadziać, w określonych warunkach.
Nie ma wątpliwości, że inaczej należy inwestować środki, chcąc np. podnieść aktywność sportową społeczeństwa, a inaczej, gdy głównym celem jest osiągnięcie prestiżu międzynarodowego.
Żeby pokazać jasno tą zależność można wrócić do polskiego kontekstu. Finansowanie dyscypliny sportu nieuprawianego przez Polaków nie przełoży się zapewne na wyższą partycypację w sporcie.
Ogólniej – bardzo trudno znaleźć relację między oglądaniem sportu (szczególnie przed telewizorem czy w pubie) a jego uprawianiem. Środki finansowe przeznaczane na skoczków narciarskich mogą natomiast prowadzić do lepszych warunków treningowych, kadry trenerskiej, możliwości selekcji talentów a w rezultacie – sukcesów tych zawodników, co będzie dla wielu z nas powodem do dumy, podkreślania swojej tożsamości („nikt nam nie da rady”), czy dobrego samopoczucia kibiców, dla których kluczowy jest sukces (i podnoszenie przez asocjacje z zawodnikiem swojej samooceny). Rezultatem sukcesów skoczków narciarskich może być też prestiż międzynarodowy i wizerunek (warto spojrzeć, jak chętnie fotografują się z nimi politycy).
Czy jednak na takim wpływie społecznym inwestycji w sport wyczynowy najbardziej nam zależy? I jak w takim razie uargumentować wspieranie dyscyplin, w których nie odnosimy sukcesów międzynarodowych albo niemal nikogo nie interesują?
Te pytania zdecydowanie warto postawić w kontekście opracowywania strategii rozwoju sportu po 2020 roku. I to odpowiedzi na nie powinny determinować, czy np. będziemy starać się o organizację dużych imprez sportowych i jakie będą proporcje środków przeznaczonych na sport powszechny, dzieci i młodzieży i wyczynowy.
Jeszcze jedną kluczową wypadkową decyzji o tym, dlaczego właściwie inwestujemy w sport wyczynowy będzie priorytetyzacja dyscyplin. Obecnie formalnie trudno mówić o priorytetyzacji dyscyplin sportu w Polsce, choć z drugiej strony można zaobserwować, które dyscypliny są konsekwentnie wspierane w wyższym stopniu np. lekka atletyka, narciarstwo, kajakarstwo, wioślarstwo, kolarstwo czy piłka siatkowa. Wydaje się natomiast, że w tej kwestii Ministerstwo raczej powiela stan zastany, w którym wprowadza ewentualne niewielkie modyfikacje, niż podejmuje zdecydowane decyzje – co może być związane właśnie z brakiem decyzji i komunikacji, do czego właściwie chcemy wykorzystać sport wyczynowy jako społeczeństwo.
Jeszcze jedno – prowadzimy właśnie badanie wpływu społecznego sportu wyczynowego na poziomie samorządu. Jeśli jesteś przedstawicielem samorządu i chcesz, aby twoja jednostka została uwzględniona, proszę o kontakt. To znakomita okazja, żeby popatrzeć z zewnątrz na rolę sportu wyczynowego w swoim samorządzie i zoptymalizować na tej bazie swoje relacje z jego przedstawicielami.
Tu natomiast znajduje się rezultat mapowania wpływu społecznego wyczynowego sportu – model MESSI z badania van Rycke, de Bosscher (2019).